środa, 20 lipca 2016

Ścieg flat american spiral oraz inne rękodzielnicze nowości


Ostatnimi czasy na blogu pojawia się mało notek, pomimo iż mam naprawdę wiele do pokazania. Czas to zmienić :) 

Całkiem niedawno udało mi się opanować nowy koralikowy ścieg. Jest to niezwykle ozdobny Flat american spiral, który od razu podbił moje serce. 





 Jest to dla mnie coś zdecydowanie nowego. pierwszy raz robiłam bransoletki w całości szytą, a nie jak do tej pory - szydełkowaną.
Wykonane są one na mocnej nici nylonowej. Użyłam do nich trzech rodzajów koralików: Toho 11/0 oraz Fire polish 4mm i 8mm. Jeśli chodzi o dobór koralików w tym ściegu jest ogromna dowolność. Toho 11/0 można śmiało zastąpić Toho 15/0. Identycznie sprawa wygląda z fire polish - można użyć innych rozmiarów.


Wszystkie bransoletki robione po raz pierwszy daną techniką są zazwyczaj dla mnie, dlatego też zazwyczaj robię je w ciemnej kolorystyce. 
Niebieska : 
Toho 11/0 Inside color aqua/purple lined
Fire polish 4mm Iris Blue
Fire polish 8mm jet

Ciemna:
Toho 11/0 Jet
Fire polish 4mm Jet oraz Jet z efektem złotego błysku (nazwa mi uciekła, wybaczcie)
Fire polish 8mm Amethyst


Niebieska bransoletka z początku również miała być moja, ale szybko znalazła jednak inny dom ^^





Jeśli chodzi o zapięcie, tutaj także jest duży wybór, Nadają się właściwie każde zapięcia prócz wklejanych. Ja postawiłam na tradycyjne karabińczyki i ogniwka.

Powstało również kilka nowych, klasycznych bransoletek ze sznuru koralikowego. Oto i one:


Delikatna sarenka (zamówienie)
Toho 11/0 Opaque Rainbow Turquoise


Fiołki
Toho 11/0 Jet, Silver lined milky amethyst, Silver lined lt topaz


Niezapominajki
Toho 11/0 Jet, Opaque Blue turquoise, Silver lined lt topaz


Niezapominajki i rumianki
Toho 11/0 Jet, Opaque Blue turquoise, Opaque white, Silver lined lt topaz



Końcówkę tej notki chciałabym jeszcze poświęcić zupełnie nowej rzeczy, która powstała niedawno w mojej "pracowni". Pomysł był bardzo spontaniczny. Szybko zamówiłam bawełniane torby na allegro, kupiłam farbę i wzięłam się do pracy.
Nad tym, co miało znaleźć się na torbie również nie myślałam długo. Będąc właściwie świeżo po koncercie Lord of the lost, postanowiłam namalować coś związanego z zespołem. Jako, że lubię wyzwania i stwierdziłam, że samo logo zespołu jest zbyt proste, wybór padł namalowanie wokalisty.

Do malowania użyłam czarnej farby akrylowej firmy Stamperia. Rysunek był wykonany na podstawie tego zdjęcia. Nadruk jest zaimpregnowany i niespieralny. Nosi się bardzo przyjemnie i na pewno nie jest to ostatnia torba, którą zrobiłam. Mam w planie także koszulki oraz eksperymentowanie z większą ilością kolorów.



Na dziś to tyle, do napisania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz